Marilyn. Ujęcia z bliska nie jest jedynie albumem opiewającym urodę blond seksbomby. Pełni też rolę swoistego hołdu złożonego twórczości Brunona Bernarda – „Człowieka, który odkrył Marilyn Monroe”. Susan Bernard we wprowadzeniu kilkakrotnie zaznacza podobieństwo między swoim ojcem, a jego wielką muzą. Przedstawiła tych dwoje jako jednostki dręczone przez demony zrodzone z tragicznej historii życia. Zaznacza, że tłumy kobiet na całym świecie identyfikują się z Monroe, do czego też sama się przyznaje. Również Lindsay Lohan, której tekst znajduje się we wstępie do książki, uważa się za mentalnie spokrewnioną z Normą Jean. Młoda gwiazda argumentuje to faktem, że i ona stała się elementem gry mediów, które bez skrupułów tworzą własny obraz jej osoby. Porównywanie się do Marilyn, którego niejednokrotnie dopuszczają się zupełnie obce jej jednostki, świadczy o stopniu, w jakim świat przywłaszczył sobie tę postać. Każdy rości sobie prawo do twierdzenia, że doskonale rozumie tę nieszczęśliwą ikonę popkultury zupełnie tak, jakby kiedykolwiek miał szansę na choćby jedno spotkanie z Monroe.
Książka obfituje w trudno dostępne fotografie, które, co warto zaznaczyć, uwieczniły realną kobietę, a nie świadomie eksponujący swe wdzięki produkt o nazwie Marilyn Monroe. Owszem, znalazły się w niej również zdjęcia pochodzące z profesjonalnych sesji autorstwa „hollywoodzkiego Bernarda”, jednak tym, co odróżnia Marilyn. Ujęcia z bliska od pozostałych tego typu publikacji, jest możliwość ujrzenia blond piękności ustawionej w niekorzystnej dla jej obfitych kształtów pozycji, na dodatek z grymasem na twarzy. Wszystko to sprawia, że czytelnik ma wreszcie do czynienia z postacią z krwi i kości, a nie wygładzoną i dopasowaną do konkretnej wizji maszynką do zarabiania pieniędzy. Poza samą Monroe, na zdjęciach pojawiają się osoby z jej najbliższego otoczenia, w tym Natasha Lytess, z którą łączyła ją niezdrowa więź, porównywana przez Bernarda do uzależniającej relacji matki i córki. Oto, w jaki sposób opisał on sytuację panującą na planie filmu Słomiany wdowiec:
Ta dziwna narada osobliwej pary przypomina raczej próbę pokazu marionetek niż kręcenie sceny do filmu (…) Pozwoliło mi to zrozumieć całkowitą zależność Marilyn od Natashy, a później od Pauli Strasberg, zupełnie jakby była jej matką. Po czterdziestym ujęciu, kiedy reżyser wykrzyknął entuzjastycznie: „Cięcie! Mamy to! O to chodziło!”, Natasha podbiegła do Marilyn i objęła ją uradowana, podczas gdy sama gwiazda, sprawiając wrażenie zagubionej, zapytała „mamę”: Naprawdę myślisz, że tym razem mi się udało?
W publikacji przytaczane są cytaty postaci silnie związanych z ówczesnym show-biznesem, jak chociażby Clarka Gable’a, z którym Marilyn wystąpiła w filmie Skłóceni z życiem. Produkcja ta zasłynęła przede wszystkim dlatego, że to za jej pośrednictwem zarówno Monroe, jak i Gable pożegnali się z kinem, był to bowiem ostatni, w pełni ukończony film tych dwojga. Wbrew zarzutom, jakoby to właśnie Marilyn była odpowiedzialna za pogorszenie stanu zdrowia odtwórcy roli legendarnego Rhetta Butlera, wspomniany cytat buduje zupełnie inny obraz tej wyjątkowej kobiety:
Myślę, że w oczach każdego mężczyzny jest kimś innym, w przedziwny sposób łączy w sobie te cechy, których akurat on potrzebuje najbardziej… Marilyn jest jedyna w swoim rodzaju (…) Ona sprawia, że mężczyzna czuje się dumny, iż jest mężczyzną.
Album wpisuje się w bardzo popularny ostatnimi czasy nurt, mający na celu reparację wizerunku Marilyn Monroe. Blond seksbomba powoli ustępuje miejsca ambitnej artystce marzącej o zdobyciu upragnionej roli Gruszeńki w ekranizacji jednej z najważniejszych powieści w historii literatury – Braci Karamazow. Tymczasem, pracodawcy uparcie dążyli do uprzedmiotowienia i sprowadzenia jej do poziomu seksualnej maskotki, czego dowodem są przytoczone w książce słowa prezesa 20th Century Fox, Spyrosa Skourasa:
Dziecino, nie pora na sentymenty. Zarabiasz forsę tylko dzięki tyłkowi i cyckom… Twój talent jest ulokowany powyżej pasa i poniżej pępka.
Marilyn. Ujęcia z bliska to też zbiór różnego rodzaju notatek Bernarda. Te niepozorne zapiski są prawdziwym skarbem dla każdego miłośnika Hollywood, zawierają one bowiem spostrzeżenia człowieka stale obecnego w bezlitosnym świecie gwiazd filmowych, a mimo to pozostającego poza zasięgiem kontroli producentów i menadżerów. Z jego uwag dowiadujemy się między innymi tego, że kierownictwo wytwórni, w oparciu o brak wykształcenia i naiwność Marilyn, nie pokładało żadnych nadziei w umiejętność kierowania przez nią jej własną karierą. Z kolei inny fragment mówi o tym, że jeden z makijażystów usiłował nakłonić ją do porzucenia Hollywood, bo to zbyt przykre środowisko dla kogoś tak delikatnego. Marilyn nie porzuciła jednak marzeń i osiągnęła to, o czym od dziecka marzyła – stała się gwiazdą wielkiego formatu, obok której nie można było przejść obojętnie.
Czy warto sięgnąć po kolejną książkę poświęconą Marilyn? Przyznam, że choć miłość do kina dawnych lat wpajano mi od najmłodszych lat, nigdy wcześniej nie zetknęłam się ze zdjęciami zebranymi przez Susan Bernard. Co więcej, znajdujące się w książce notatki i fragmenty wywiadów poszerzyły moją świadomość sytuacji, jaka rzeczywiście panowała w Hollywood w okresie, kiedy Monroe podbijała serca widzów. Jedyną wadą publikacji Marilyn. Ujęcia z bliska jest jej cena, która znacznie przewyższa możliwości finansowe przeciętnego zjadacza chleba. Gdyby nie ten drobny, acz nader uciążliwy fakt, książkę można by uznać za must-have każdego fana czy fanki Marilyn Monroe.
Tytuł: Marilyn. Ujęcia z bliska
Autorka: Susan Bernard
Wydawca: Bukowy Las
Data wydania: 11 maja 2012
Tłumaczenie: Anna Kloczkowska
Oprawa: twarda
Format: 304 x 254 mm
Liczba stron: 208
ISBN: 978-83-62478-75-0
Cena: 99 zł